- Jack, na miłość boską! - Christopher zgiął się z
bólu i osunął na podłogę. - Jack, proszę! - zawołała z płaczem Lizzie. - Jack, syneczku, przestań! W drzwiach pojawił się Edward, jeszcze półprzytomny ze snu. - Jack! - wykrzyknął ze zgrozą. - Co ty wyprawiasz, do diabła? - Jego zapytaj - odparł brat, znowu cofając wózek. - On oszalał - jęknął Christopher, obejmując obolałą nogę. Lizzie w jednej chwili obeschły łzy. - Edwardzie, proszę, dopilnuj, żeby Sophie nie wyszła z pokoju. - Ale co tu się stało? - Edwardzie, idź do Sophie. W tej chwili! Jack zawahał się na chwilę i ponownie zaatakował ojca. Christopher znowu wrzasnął. A Edward uciekł. Następne godziny prawie zupełnie zatarły się w pamięci Lizzie, która tylko częściowo panowała nad sytuacją. Kiedy Jack osunął się wreszcie, kompletnie wyczerpany, na oparcie swego wózka, Christopher wyszedł chwiejnym krokiem z sypialni, ubrał się i opuścił dom. Edward wrócił z pokoju Sophie, by zameldować, że dziewczynka przespała jakimś cudem cały ten nocny koszmar. Przystanął niepewnie w progu sypialni matki, prawie nie patrząc na Jacka, który wciąż siedział z zamkniętymi oczami w wózku pod ścianą i nie odzywał się do nikogo. Lizzie poszła do jego pokoju, ściągnęła z łóżka koc i owinęła nim drżącego na całym ciele syna. - Jak myślisz? Czy Jackowi nic nie będzie? - spytał Edward cicho. - Chyba nie... Edward nadal nie wchodził do środka, jakby obawiał się, że w ten sposób uzyska dostęp do tajemnicy wywołującej takie koszmary. W swoim czasie, myślała smutno lizzie, chłopak zacznie zadawać więcej pytań, będzie chciał wiedzieć, co zrobił ojciec, że doprowadził do takiej furii spokojnego, kochanego braciszka, ale teraz wyraźnie wolał, by oszczędzono mu całej prawdy. - A co z tobą? - spytał. - Nic mi nie jest, kochanie. Jeszcze jedno kłamstwo do kompletu. - Idź spać, Edwardzie - powiedziała synowi. - Jeśli potrafisz. - Na pewno? - Oczywiście. Dopiero wtedy wszedł do środka i nie patrząc ani na prawo, ani na lewo, zbliżył się szybko do matki, cmoknął ją nerwowo w policzek i ruszył z powrotem do drzwi.