Nagle poczuł lodowate zimno. Spojrzał za kratę i ujrzał potężnego
mężczyznę w eleganckim ciemnym garniturze. - Niles... - Tak? - Przyszedłem ci pomóc. Zaproś mnie do środka. Dziwny facet, pomyślał Niles. I czego właściwie tu chce? - Strażnicy muszą pana wpuścić, bo mnie jakoś nie dają klucza do ręki. -Nagle roześmiał się. - A co tam, do diabła! Właź pan, jak pan chcesz. Ku jego zaskoczeniu drzwi otworzyły się natychmiast i nieznajomy wszedł do środka, uśmiechając się, a na widok tego uśmiechu Nilesowi zrobiło się zimno, jakby lodowata ręka zacisnęła się na jego sercu. Skoczył ku ścianie, przywarł do niej plecami. - Zamierzałeś mnie zdradzić, co, Niles? - Zdradzić cię? - Chłopak ze zdumienia aż otworzył usta. - To ty... istniejesz naprawdę? Znowu ten zimny uśmiech. - Oczywiście, że istnieję naprawdę. Jestem bytem z krwi i kości, A co do ciebie... - Zaśmiał się. - Przydasz mi się. Chociaż więc jesteś żałosnym tchórzem, przybyłem spełnić twoje najskrytsze pragnienie. - Ja nie mam żadnych pragnień - zaprotestował żarliwie Niles. Chciał krzyczeć, wzywając strażników na pomoc. Nie, nie krzyczeć, łkać jak dziecko. Jednak z jego ust nie zdołał wydobyć się żaden odgłos, RS 270 kiedy mężczyzna znalazł się tuż przed nim, a chłopak ujrzał płonące jak ogień oczy, ujrzał kły. Najprawdziwsze kły. Usłyszał ohydny chrzęst, gdy tamten wbił mu je głęboko w szyję. A potem... Potem nie było już nic. - I to już cała historia? - spytał Lucien, gdy studenci zamilkli. - Właściwie tak - odparł Jeremy. - Nie mieliśmy pojęcia, kto nam pomógł, dopiero po powrocie do Nowego Orleanu i po... po śmierci Mary dowiedzieliśmy się, kim są Jessica oraz Bryan i co dla nas zrobili. - Moim zdaniem bal w Rumunii służył temu, by zwabić Jessicę w pułapkę - rzekł Bryan, wstając. Zaczął chodzić po pokoju. - Wróg nie przewidział jednak, że przybędzie ona w przebraniu dominy. Nie wiedział też chyba, że jestem coraz bliżej, że tropiąc jego ślady, coraz lepiej poznaję jego metody działania. Dlatego też, znając go tak dobrze, jestem pewien, że zdobył tu sobie wyznawcę z kręgu bliskich Jessiki, gdyż znajdując się na jej terenie, a nie na swoim, potrzebował pomocy. Tu nie jest mu tak łatwo jak w Transylwanii. Teraz zabija i wprowadza chaos w mieście z dwóch powodów. Po pierwsze, dręczy w ten sposób Jessicę, po drugie, coraz bardziej zaciska sieć, którą na nią zarzucił, w końcu zaciągnie ją w pułapkę i zniszczy ostatecznie. Zauważcie, że on doskonale wie, co Jessica zrobi. Zorganizował bal poza miastem, wywabił nas stąd, a sam udał się do szpitala zabijać, wiedząc, że nie stanie mu na drodze nikt dostatecznie potężny, by stawić mu opór. Czy potrzeba więcej dowodów na istnienie informatora? RS 271 - Ciągle nie mogę w to uwierzyć - Jessica odezwała się po raz pierwszy od dłuższego czasu. - Ja zaś jestem przekonany, że Bryan ma rację - odparł Lucien.